*Blake*
Jasminel porządnie mnie wkurzyła. Zauważyła, że Eithlin wpadła mi w oko i oczywiście musiała wykorzystać to w kłótni.
Interweniował Chace. Po chwili siedzieliśmy w przeciwnych kątach pokoju Eith. Mogę się założyć, że gdyby nie jego wyczucie kiedy mówimy serio, a kiedy jedynie blefujemy, właśnie wyciągalibyśmy broń.
- Blake! - krzyknął do mnie - Od takiej strony chcesz pokazać Eith Wojowników Słońca ?!
Popatrzyłem na dziewczynę siedzącą w kącie na wielkiej, czarnej pufie ze wzrokiem wbitym w podłogę. Po chwili spojrzałem na drzwi.
- Eith...?
Usłyszawszy swoje imię podniosła wzrok.
-Tak?
-Czy twój pokój jest dźwiękoszczelny?
Zdziwiona odparła:
- Nie, dlaczego pytasz, Blake?
- Dlatego, że byliśmy prawie cały czas głośno, a nawet się kłóciliśmy lecz twoja mama ani razu nie weszła i nie sprawdziła co się dzieje...To trochę dziwne.
- Racja. Miała także przynieść nam picie...
W tym momencie wstała Jas.
- Wyjmijcie broń. - popatrzyła na mnie i dodała - Radziłabym żebyś wziął Vialla od Eithlin i dał jej coś innego np. Jaroana... - Westchnęła teatralnie i ciągnęła dalej. - Pokazała, że umie walczyć, a nie wiemy co się stało więc każda para walczących rąk się przyda.
Bez komentarza wziąłem swojego Shjina i podałem dziewczynie kilka sztyletów i jeden wysuwany miecz.
Popatrzyła na mnie i zapytała:
- A tobie wystarczy Viall?
- Uśmiechnąłem się łobuzersko i lekko odchyliłem rękaw stroju bojowego.
- Wow. To robi wrażenie.
- Hmm... Nie zapominacie o czymś? - Spytał Chace - Dobra. Ja idę pierwszy, za mną Jas ,potem Eithlin, a dalej ty Blake.
*Jasmin*
Cieszę się, że nie muszę iść za Eith... Ale dobra nieważne bo Chace już delikatnie otworzył drzwi.
Bez słowa przeszliśmy krótkim korytarzem sprawdzając sypialnię, salon i dotarliśmy do kuchni.
Wiele widziałam w swoim na pozór krótkim życiu ale to było po prostu straszne.
*Eithlin*
Weszliśmy do kuchni. Od tego co zobaczyłam zrobiło mi się niedobrze.
Wszędzie było pełno krwi.Ściana, kafelki, blat, wszystko.
Rozglądałam się z obrzydzeniem gdy w prawym rogu kuchni , przy lodówce zobaczyłam kij od szczotki, na który nabita była głowa. Ujrzałam tylko długie, ciemne, brązowe włosy, bo głowa zwrócona była w kierunku jasnoniebieskiej ściany obryzganej życiodajnym płynem. Raczej nie chodziło o ścianę tylko o przyczepioną do niej kartkę. Nie mam pojęcia co na niej było, gdyż moją uwagę przykuło ciemnoblond pasemko we włosach zmarłem, którego wcześniej nie zobaczyłam. Już wiedziałam kim był trup. Wyszeptałam tylko:
- Mama...
I rzuciłam się biegiem w stronę pozostałości mojej rodzicielki. Minęłam Chace'a zrobiłam niecałe trzy kroki gdy coś wyłoniło się z cienia i rzuciło w moją stronę. Błyskawicznie wyciągnęłam sztylet i wbiłam w monstrum. Taką przynajmniej mam nadzieję bo kiedy sztylet dotknął cielska poczułam mocne uderzenie w głowę i zapadłam w niczym niezmąconą ciemność.
_________________________________________________________________________________
Pisane nocy, w zeszycie więc proszę o wyrozumiałość jeżeli będą jakieś błędy czy coś ; D
Mam nadzieję, że będzie okej ;)
Ale czemu takie krótkie ?!
OdpowiedzUsuńLiczę, że kolejny rozdział będzie dłuższy :)
Jej jej jej ;D
OdpowiedzUsuńNareszcie rozdział ;D
Tratatata ;D
Świetny chociaż krótki ;]
Czekam na następny <33
ale co było dalej? :O chce już 5 rozdział no....
OdpowiedzUsuńTRATATATA MASZ ODE MŁA NOMINACJĘ DO #LibsterAward ... u mnie na profilku masz opis tego czegoś i pytania ;3
OdpowiedzUsuńMIŁEGO DNIA ;***
Hej dostałaś ode mnie nominację na LIEBSTER AWARD.
OdpowiedzUsuńhttp://podoslonacienia.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html
POWODZENIA ; *
Dreena ☺
C.U.D.O.W.N.Y. Czekam na nexta i mam nadzieję,że następny rozdział będzie dłuższy :) Życzę dużo wenyyy ;)
OdpowiedzUsuń