poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 4

*Blake*
Jasminel porządnie mnie wkurzyła. Zauważyła, że Eithlin wpadła mi w oko i oczywiście musiała wykorzystać to w kłótni.
  Interweniował Chace. Po chwili siedzieliśmy w przeciwnych kątach pokoju Eith. Mogę się założyć, że gdyby nie jego wyczucie kiedy mówimy serio, a kiedy jedynie blefujemy, właśnie wyciągalibyśmy broń.
- Blake! - krzyknął do mnie - Od takiej strony chcesz pokazać Eith Wojowników Słońca ?!
 Popatrzyłem na dziewczynę siedzącą w kącie na wielkiej, czarnej pufie ze wzrokiem wbitym w podłogę. Po chwili spojrzałem na drzwi.
- Eith...?
Usłyszawszy swoje imię podniosła wzrok.
-Tak?
-Czy twój pokój jest dźwiękoszczelny?
  Zdziwiona odparła:
- Nie, dlaczego pytasz, Blake?
 - Dlatego, że byliśmy prawie cały czas głośno, a nawet się kłóciliśmy lecz twoja mama ani razu nie weszła i nie sprawdziła co się dzieje...To trochę dziwne.
- Racja. Miała także przynieść nam picie...
W tym momencie wstała Jas.
- Wyjmijcie broń. - popatrzyła na mnie i dodała - Radziłabym żebyś wziął Vialla od Eithlin i dał jej coś innego np. Jaroana... - Westchnęła teatralnie i ciągnęła dalej. - Pokazała, że umie walczyć, a nie wiemy co się stało więc każda para walczących rąk się przyda.
Bez komentarza wziąłem swojego Shjina i podałem dziewczynie kilka sztyletów i jeden wysuwany miecz.
  Popatrzyła na mnie i zapytała:
- A tobie wystarczy Viall?
- Uśmiechnąłem się łobuzersko i lekko odchyliłem rękaw stroju bojowego.
- Wow. To robi wrażenie.
- Hmm... Nie zapominacie o czymś? - Spytał Chace - Dobra. Ja idę pierwszy, za mną Jas ,potem Eithlin, a dalej ty Blake.

*Jasmin*
Cieszę się, że nie muszę iść za Eith... Ale dobra nieważne bo Chace już delikatnie otworzył drzwi.
  Bez słowa przeszliśmy krótkim korytarzem sprawdzając sypialnię, salon i dotarliśmy do kuchni.
Wiele widziałam w swoim na pozór krótkim życiu ale to było po prostu straszne.

*Eithlin*
Weszliśmy do kuchni. Od tego co zobaczyłam zrobiło mi się niedobrze.
  Wszędzie było pełno krwi.Ściana, kafelki, blat, wszystko.
Rozglądałam się z obrzydzeniem gdy w prawym rogu kuchni , przy lodówce zobaczyłam kij od szczotki, na który nabita była głowa. Ujrzałam tylko długie, ciemne, brązowe włosy, bo głowa zwrócona była w kierunku jasnoniebieskiej ściany obryzganej życiodajnym płynem. Raczej nie chodziło o ścianę tylko o przyczepioną do niej kartkę. Nie mam pojęcia co na niej było, gdyż moją uwagę przykuło ciemnoblond pasemko we włosach zmarłem, którego wcześniej nie zobaczyłam. Już wiedziałam kim był trup. Wyszeptałam tylko:
- Mama...
I rzuciłam się biegiem w stronę pozostałości mojej rodzicielki. Minęłam Chace'a zrobiłam niecałe trzy kroki gdy coś wyłoniło się z cienia i rzuciło w moją stronę. Błyskawicznie wyciągnęłam sztylet i wbiłam w monstrum. Taką przynajmniej mam nadzieję bo kiedy sztylet dotknął cielska poczułam mocne uderzenie w głowę i zapadłam w niczym niezmąconą ciemność.
_________________________________________________________________________________

Pisane  nocy, w zeszycie więc proszę o wyrozumiałość jeżeli będą jakieś błędy czy coś ; D
Mam nadzieję, że będzie okej ;)

czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 3

*Chace*

- Jak to odruch? - spytałem zdziwiony.
Eithlin popatrzyła na mnie jak na kretyna.
- O d r u c h. Taki ruch który wykonujesz zanim porządnie pomyślisz, wiesz, od razu.
Zamknąłem oczy i opadłem na łóżko. Przez moment panowała całkowita cisza ale oczywiście przerwał ją Blake.
- To świetnie! Czyli część treningu masz za sobą. - krzyknął uśmiechając się jak głupi.
Jas zmierzyła ją od góry do dołu i zaczynała coś mówić ale Eith jej przerwała.
- Tak, jestem naturalną blondynką.
Jasmin prychnęła.
- Może jeszcze mi powiesz, że umiesz czytać w myślach?- powiedziała teatralnie przewracając oczami.
Eithlin szybko odparowała:
- Nie. Po prostu widać to w spojrzeniu takich lasek jak ty.
Nie miałem pojęcia czy się śmiać czy je uspokoić. Postanowiłem wziąć przykład z Blake'a, który siedział z zainteresowaniem i rozbawieniem na jednej z puchatych poduszek.
- Jakich lasek jak ja? -spytała już lekko poddenewowana Jas.
- Hmm. Zarozumiałych, uważających się za boginię gwiazdeczek.
Jasmin popatrzyła na nią spode łba i powiedziała upiornie spokojnym głosem.
- Jeżeli coś Ci się nie podoba możemy wyjść na zewnątrz i porozmawiać inaczej. Ale pamiętaj, że ja mam za sobą część treningu a ty nic.
Słysząc wszystko co powiedziała przeciwniczka blondynka moment się nie odzywała nawet słowem a potem wybuchnęła śmiechem.
- Grozisz mi? - Spytała wciąż rozbawiona.
- A brzmiało to jak wyznanie miłosne,które zaraz wyrecytuje Ci Blake?
Mina chłopaka zmieniła się.
- Ej,mnie w to nie mieszajcie.Zwłaszcza ty Jasmin bo my to załatwimy na zewnątrz.
Eithlin spojrzała zdziwiona na Blake'a.
- Pobiłbyś dziewczynę? - zapytała z niedowierzaniem.
Chłopaczysko popatrzyło na nią i powiedziało jeszcze upiorniejszym głosem niż  wcześniej Jasmin.
- W tym momencie Jamin nie jest dziewczyną,tylko Wojowniczką Słońca. W pojedynku nie liczy się czy jest dziewczyną, chłopakiem czy obojniakiem. Staje się wojownikiem.
Twarz dziewczyny nie wyrażała już zdziwienia a przerażenie... Czyste przerażenie.

_________________________________________________________________________________

Przepraszam, że tak długo nie  pisałam a rozdział test taki krótki ale opuściła mnie wena ;c

jak wróci z wycieczki będą dłuższe ;)


piątek, 17 sierpnia 2012

;)

Wróciłam . Rozdział 3 w drodze ; D
Przepraszam ale teraz będą rzadziej niż obiecałam... Piszę z klawiatury ekranowej...
Bardzo dziękuję osobom, które czytają i komentują... To dla mnie sporo znaczy ;)

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

PRZEPRASZAM!

Bardzo przepraszam osoby czytające mojego bloga ale jutro prawdopodobnie jadę do koleżanki i nie będę miała kiedy naskrobać kolejnego rozdziału. ;D
Wybaczycie?
Obiecuję, że to nadrobię ;)




piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 2

*Chace*

Naprawdę ich nie rozumiem. Niby kilka lat temu byłem podobny ale teraz...
Jakoś przestałem śmiać się tak często. Pewnie ma to związek z tym, że teraz na mnie spadł obowiązek ich wychowania.. Ehh.. Czasami mam dosyć zwyczajów Wojowników Słońca.
Tak naprawdę Blake i Jasmin nie są moim prawdziwym rodzeństwem. Dostałem ich pod opiekę kilka miesięcy temu, dokładniej w dzień mojej osiemnastki. Ale nie tylko na mnie spadł ten ciężar. Wszyscy moi rówieśnicy już dostali lub dopiero dostaną pod swoją opiekę młodych Sun'sów...
Ohh... Jestem beznadziejny. Pamiętam jaki był mój Opiekun... Zawsze potrafił nas pocieszyć,można było z nim porozmawiać... A ja? Nawet się  z nimi nie śmieję.

*Blake*

Kiedy już całkiem się opanowałem zauważyłem, że Chace intensywnie o czymś myśli. Rany...Jak ja się cieszę, że to jego znak pojawił się na moich obojczykach... Ale dobra. Już nie ważne...  Kiedy dotarliśmy do Ash'a, który przyjął właśnie formę samochodu zajęliśmy swoje miejsca.
Mówię, że swoje ponieważ nasz kochany Shoren zawsze miał identyczne wnętrze. Niezależnie od tego czy zwyczajni ludzie widzieli go jako poczciwego Fiata 126p, czarne Lamborghini czy nawet szkolny autobus. Siedzenia dostosowywał do naszych potrzeb. Na przykład kiedy byliśmy senni fotele robiły się bardzo miękkie i można było  położyć je do poziomu łóżka. Kiedy było gorąco kochany Ash, bo tak się nazywał nasz Shoren, sprawiał że przy każdym siedzeniu panowała odpowiednia temperatura dla siedzącego. Gdy mieliśmy ochotę na muzykę z dachu wysuwały się słuchawki z naszą ulubioną muzyką. Potrafił naprawdę wiele.
- Blake, słuchałeś mnie? - spytała zniecierpliwiona Jasmin, wyrywając mnie ze wspomnień.
- Przepraszam- wymamrotałem ze wzrokiem winowajcy - Możesz powtórzyć?
Trzynastolatka o kruczo-czarnych włosach westchnęła.
- Pytałam czy myślisz, że ona naprawdę jest jedną z nas... Bo jeżeli tak... Wiesz, że będę musiała oddać jej Seta, jeżeli sobie tego zażyczy?
No tak. Dlatego tak się zdenerwowała na wieść o tym, że ta dziewczyna może mieć nasz znak...
Set był istotą zmiennokształtną, która miała za zadanie spełniać zachcianki dziewcząt w "rodzinach"takich jak nasza. Mówiąc rodzina mam na myśli opiekuna i jego wychowanków. Czyli tak jak ja, Jasmin i Chace. Istoty te nazywały się Orwy. Z zamyślenia ponownie wyrwała mnie Jas.
- Nie chodzi o to, że nie będzie spełniać moich zachcianek.- Powiedziała ze łzami w oczach - Chyba zauważyłeś, że rzadko go o coś proszę. Ja nie traktuję Seta- bo tak go nazwała - jak służącego, a raczej jak przyjaciela.
Ostatnie słowo wyszeptała a pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.
- Hej - powiedziałem łagodnie - nie martw się. On też Cię kocha i wątpię, że ona będzie wiedziała, że może go zabrać. - Powiedziałem pocieszającym tonem przytulając Jas. Znaliśmy się już przed przydziałem i zawsze traktowałem ją jak siostrę. Ash zmienił nasze dwa siedzenia w wygodną sofę.
- Dojechaliśmy - powiedział Chace wychodząc z czarnego hummera. - Ta postać naszego kochanego Shorena lubiłem najbardziej zresztą, nie tylko ja Jasmin była tego samego zdania.

Kiedy wysiadłem ku mojemu zdziwieniu ukazała się czteropiętrowa kamienica. Moja "siostrzyczka" spojrzała na mnie z rozbawieniem.
- Czego się spodziewałeś? Willi z basenem? - spytała uśmiechając się - Wiesz - spoważniała - nie wszystkich na to stać. Jakby nie patrzeć - ciągnęła z zastanowieniem - ona raczej nie wie, że jest Wojowniczką. Nie może mieszkać jak my.
- Hmm.. Bardzo mądre Jasmin. Ale może rzucimy lekki czar? Bo gdybym był człowiekiem, takim zwyczajnym, raczej nie otworzyłbym drzwi trójce nastolatków w strojach bojowych i z bronią.... - stwierdził Chace.
Czym prędzej rzuciliśmy czar aby wyglądać normalnie. Kiedy zapukaliśmy do drzwi otworzyła nam wysoka Brunetka z brązowymi oczami. Kiedy nas ujrzała uśmiechnęła się przyjaźnie i zapytała:
- Witam. Czym mogę służyć?
Wyprzedzając naszego kochanego Cha powiedziałem:
- Dzień dobry pani. Jesteśmy starymi znajomymi pani córki.- skłamałem umiejętnie pokazując na siebie i Jasmin. - A to jest nasz starszy brat Chace. - Uśmiechnąłem się czarująco.
- Miło mi. Ja jestem Jane. Matka Eithlin. - po chwili dodała - Wejdźcie. Pokój córki jest tam- powiedziała jeszcze pokazując na jaskrawo zielone drzwi i szybko udając się do kuchni zawołała jeszcze - Chcecie czegoś do picia?- po chwili dodała - Jest kawa, herbata, woda mineralna i Cola.
- Poprosimy kawę i dwie colę. - powiedział znając nasze upodobania Cha.
- Ja idę do Eithlin. - szepnąłem. - Zaczekajcie tutaj.
Delikatnie zapukałem do drzwi. Lekko się uchyliły i ukazała się piękna blondynka ze zdjęcia. Jej oczy były jeszcze bardziej jaskrawe niż na zdjęciu. Przypominały kolor drzwi od jej pokoju.
- Proszę nie krzycz. Muszę z tobą porozmawiać.- szepnąłem szybko.
- Wchodź! - odszepnęła i dosłownie wciągnęła mnie do swojego kącika, który wcale nie był taki mały.
Zdziwiło mnie, że się nie bała. Jej pokój był nadzwyczajny. Coś czułem, że się zrozumiemy...

Wszędzie były plakaty Nirvany, AC/DC i innych, podobnych zespołów.
- Dlaczego się nie przestraszyłaś?
- A czego niby miałam się bać? - zapytała zdziwiona.
- No nie wiem... Może dlatego, że mnie nie znasz?
- Znam. Ale ty raczej tego nie wiesz. - wyszeptała spuszczając wzrok.
- Dlaczego? - spytałem zaciekawiony jej słowami. Coś czułem, że nie różnie jej tylko kolor włosów i oczu...
- Jak masz na imię?
- Mam na imię Blake. A ty zapewne jesteś  Eithlin? - Spytałem przypominając sobie słowa jej matki.
- Uhh. Moja mama Ci to powiedziała? - spytała wzdychając i zamykając oczy.
- Tak... A o co chodzi?- spytałem i dodałem zdziwiony - Nie tak masz na imię ?
- Nie... To znaczy tak ... Ohh. - Odparła.- Mam tak na imię ale nikt tak na mnie nie mówi poza mamą i babcią... - dodała z niesmakiem -Mów do mnie Eith. - powiedziała uśmiechając się słodko.
Nie mogłem się powstrzymać i też się uśmiechnąłem. Jednak chwilę później spoważniałem.
- Dobrze Eith. Spytam prosto z mostu. Czy wiesz coś o Wojownikach Słońca i Wojownikach Cienia?
Uśmiech zniknął z jej twarzy i patrzyła na mnie z zaciekawieniem.
- Czy to ma coś wspólnego z moim Znakiem? - spytała szeptem bawiąc się pościelą na łóżku.
- Chodzi Ci o ten znak? - spytałem obciągając brzeg koszulki ukazując jeden ze swoich obojczyków.
Dziewczyna zaniemówiła. Po chwili zrobiła to samo co ja ukazując swój Znak.
- Nigdy nie wiedziałam co to... Dopóki kilka tygodni temu nie zaczęłam mieć tych snów...
- Jakich snów? - spytałem zdziwiony.
- Proroczych. Dlatego się nie bałam. Śniłam o tym, że przyjdziecie.
- My? - spytałem przypominając sobie, że nie widziała jeszcze Jas i Chace'a.
- Tak. Ty, dziewczyna w czarnych włosach i chłopak raczej starszy od nas... On chyba też miał czarne włosy... - odparła -  Czemu jesteś tak ubrany?
- Nie rozumiem. Jak? - Spytałem, gdyż czar nadal był aktywny.
- No ten... Taki jakby bojowy... - rzekła przyglądając się mojemu pasowi. Jej źrenice momentalnie się rozszerzyły, a tęczówki zmieniły kolor na żółtozielone.Zobaczyła Viall'a.
- Nie bój się. Nic Ci nie zrobię. - Powiedziałem podnosząc ręce do góry w geście poddania się.
-Żartujesz?! - Wykrzyknęła zachwycona, co mnie zdziwiło. - Jest wspaniały!
Rozbawiło mnie to. Ta dziewczyna jest nieprzewidywalna.
-To jest Viall. - uśmiechnąłem się. - Chcesz potrzymać? - spytałem.
- Jasne! - krzyknęła i wzięła go ode mnie.
Kiedy tylko jej dłoń zacisnęła się na sztylecie przez okno wpadł wielki, granatowy Cień.
Zareagowałem błyskawicznie. Stanąłem przed Eith chwytając Vialla. A raczej próbując...Po chwili przypomniałem sobie, że ma go dziewczyna. Odwróciłem się by go od niej wziąć lecz nie zdążyłem.Monstrum rzuciło się na nas. Jakież było moje zdziwienie gdy padł u moich stóp z  Shjinem wbitym w serce. Powoli odwróciłem się nie słysząc żadnych krzyków ze strony blondynki. I bach. Kolejne zdziwienie dziewczyna siedziała na brzegu łóżka, machała  spokojnie nogą i ...  Uśmiechała się.
- Ty to zrobiłaś? - spytałem tonem pełnym podziwu.
Prychnęła.
- A widzisz tu kogoś innego?
- Jak ty to zrobiłaś?! Nie masz szkolenia!
- Wiem. Ale nie robię tego pierwszy raz. - powiedziała po czym wstała i podeszła do szafy. Kiedy ją otworzyła moim oczom ukazała się imponująca kolekcja broni na wampiry, wilkołaki, zombie, Cienie i inne istoty.
- Skąd ty to masz? - spytałem zapominając o demonie leżącym na dywanie, zielonym jak prawie wszystko w pokoju.
Do pokoju wparowali Jasmin i Chace. Od razu zobaczyli Feria, który nas zaatakował.
- Blake! Dlaczego zabiłeś go bez nas?!
- Po pierwsze: Rzucił się na nas. Po drugie: - powiedziałem przełykając ślinę - to nie ja go zabiłem.
Teraz odezwała się Jas.
- Nie żartuj. Ma Vialla w piersi.
- Tak. Ale nie ja go tam wbiłem.
Spojrzenie pokierowała na Eith, która ciągle się uśmiechała.
- Ja go zabiłam.- powiedziała obojętnym tonem. Po chwili namysłu dodała -  To chyba czwarty atakujący mnie w tym tygodniu. Dwa nie żyją - rzekła i dodała ponurym tonem - Dwa uciekły.
Chace, który do tej pory stał spokojnie, z lekkim zdziwieniem na twarzy zapytał:
- Skąd wiedziałaś jak to zrobić?
Popatrzyła na niego i wyszeptała:
- Nie wiem. Odruch.

_________________________________________________________________________________

Napisałabym wcześniej ale dostałam szlaban ; /
Jeżeli wam się podoba możecie polecić znajomym? Z góry dziękuję ;)
Kolejny będzie niedługo.
Nie będę pisać, że pojawi się kiedy będzie tyle i tyle komentarzy. Ale komenty bardzo mnie motywują :))

niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 1


*Jasmin*
Byłam tak zdenerwowana,że wtulona w Blake'a zaczęłam płakać. Nie ze smutku lecz złości!
 Jak to ona ma znak?! Ona nie może go mieć! - moje myśli pędziły w niewyobrażalnym tempie - Nagle mnie olśniło:
- Ona nie może być jedną z nas. - powiedziałam kiedy już opanowałam swoją złość i otarłam mokre ślady na policzkach. Bracia popatrzyli na mnie zdziwieni.
- Dlaczego nie? - spytał Chace - Ma nasz znak.
- Wydaje mi się, że nie jest to prawdziwy znak... - powiedziałam z powątpiewaniem - Może zrobiła go henną?
- Jas... - zaczął spokojnie Blake.-  Jak myślisz, jakie jest prawdopodobieństwo, że postanowiła wytatuować dokładnie nasz znak? - po chwili dodał - To jak trafić potrójnie szóstkę w totka.
- Uhhh - westchnęłam lecz powróciła moja wściekłość i zabrzmiało to raczej jak warczenie.
Po chwili włączyło mi się racjonalne myślenie.
- Dobrze. Więc powiedzcie mi jakie są cechy szczególne Wojowników Słońca i Wojowników Cienia?
- Noo.. My mamy... - zaczął Blake ale mu przerwałam .
- Blake. To było pytanie retoryczne. Ale zobaczcie. Ona ma blond włosy, co nigdy nie zdarza się u obu rodzajów Wojowników. Ma zielone oczy, które też się nigdy nie zdarzają i dodatkowo jak twierdzicie ma nasz Znak.  Może pojedziemy to sprawdzić osobiście? - Przemówiłam. I patrzyłam na reakcję chłopaków.
Pierwszy odezwał się Chace.
- Moim zdaniem to wspaniały pomysł.
Blake chwilę się zastanawiał lecz potem rzekł tylko:
- Okej.
- Dobrze w takim wypadku  ja idę po Shjina i założyć strój bojowy - potem spojrzałam krytycznie na chłopaków ubranych w luźne t-shirty z fajnymi nadrukami i jeansy. Zazwyczaj odpowiadał mi ich ubiór ale raczej nie nadawał się na misję w nieznajomy teren, i to tylko we trójkę. 
Kiedy wychodziłam dodałam:
- Myślę, że wy też powinniście.

*Blake*

Niecałe 10 minut od podjęcia decyzji o wyprawie stałem w holu ubrany w strój bojowym i mocowałem się z Viallem próbując przypiąć go do paska. Po chwili zauważyłem, a raczej poczułem, że do pokoju wchodzi Jasmin.
- Rany. Blake, masz już 14 lat i nie umiesz przypiąć go do paska? - spytała po raz -enty moja siostra.
Uśmiechnąłem się łobuzersko i powiedziałem:
- Za to mnie kochasz. :D
- Wiem. - westchnęła - Muszę cię wreszcie tego nauczyć. Jestem młodsza a umiem to zrobić.
- Oh. Wielka mi różnica wieku masz 13 a ja 14. To nie tak dużo.
W tej chwili do pokoju wkroczył Chace.
- Witam ludu. Idziemy? 
- JASNE ! - wykrzyknęliśmy razem z Jas. i natychmiast wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie rozumiem was. - powiedział tylko zrezygnowany i wyszedł.
Po chwili, oczywiście kiedy opanowaliśmy się na tyle by iść, podążyliśmy za nim .

________________________________________________________________________

Podoba się ? 
Przepraszam za to,  że piszę dopiero po 8 dniach ale mam problem z laptopem ; /
Teraz piszę z notebook'a cioci.
Obiecuję, że jak naprawię ładowarkę do swojego lapka to będę pisać częściej. 
Bardzo proszę o komentowanie ;) 
I dodatkowo kiedy piszecie jako Anonimowi możecie się podpisywać? 
Było by mi bardzo miło; ))
Przepraszam, że krótki. Mam nadzieję na wybaczenie ^.^

sobota, 21 lipca 2012

Prolog

Siedziałem przy laptopie oglądając zdjęcia dziewczyn na facebook'u. Od kilku tygodni był to mój sposób na nudę. No cóż. Kiedy nie ma wilkołaków, wampirów, wróżek i tym podobnych stworzeń łamiących prawo... Niezbyt mam co robić. Oglądałem i oglądałem. Nagle pojawiło się zdjęcie pięknej blondynki z zielonymi oczami. Patrzyłem akurat na jej bransoletki kiedy coś przykuło moją uwagę, niewiele myśląc zawołałem:
- Jaasmiiin?
- Czego chcesz, bo teraz akurat nie mam za dużo czasu.- odwarknęła
- Myślę, że powinnaś to zobaczyć...-Odparłem. Chwilę potem moja siostra pojawiła się w drzwiach pokoju.
- Po to mnie wołałeś? - Zapytała ze świętym spokojem patrząc mi przez ramię. - Aby pokazać mi zdjęcie kolejnej, zwykłej dziewczyny? - Ton miała spokojny ale na jej brązowe tęczówki powoli wstępował kolor złoty.
- To nie jest kolejna zwykła dziewczyna jak to ujęłaś. Przyjrzyj się uważnie.

*Jasmin*

Stałam i wpatrywałam się w zdjęcie, które pokazywał mi Blake. Po chwili porządnie wkurzona, czego raczej nie było po mnie widać, zapytałam go:
- Nie możesz po prostu powiedzieć mi co w niej takiego "wyjątkowego"? - powiedziałam z naciskiem na ostatnie słowo. - To zwykła blondyna ubrana w zwykłe czarne rurki i zwykły czarny t-shirt ze zwykłymi fioletowymi napisami - dodałam wyraźnie zaznaczając słowo "zwykły" - Chociaż, podoba mi się jej kurtka, dawno nie nosiłam skóry - wymamrotałam zastanawiając się gdzie taką kupić.
Blake westchnął i już otwierał usta gdy rozległo się głośne trzaśnięcie drzwi i okrzyk naszego starszego brata Chace'a:
- Cieszcie się poddani, wrócił wasz ukochany władca! - Chyba usłyszał nasz śmiech bo po chwili w drzwiach pokoju, w którym siedzieliśmy pojawił się nasz "władca". Zaczął nazywać siebie tak około 3 miesięcy temu kiedy zaczęliśmy mieszkać bez rodziców.
- Z czego wy się tak śmie...- przerwał i spojrzał na laptopa leżącego teraz na stole, źrenice momentalnie mu się powiększyły- Jasny gwint! - krzyknął i popatrzył na nas z niedowierzaniem. Przez jego poważne spojrzenie trochę się uspokoiliśmy. Zaczął Blake:
- A mówiliście, że oglądanie tych zdjęć jest bez sensu. - Powiedział i uśmiechnął się triumfalnie.
-Czy ktoś może powiedzieć mi o co chodzi z tą laską ze zdjęcia?
-Sama sobie odpowiedz. A dokładniej spójrz na jej obojczyki.
To co zobaczyłam było nisamowite.
- Ale ona nie może. Ona nie może być jedną z nas.- powiedziałam patrząc z niedowierzaniem na braci. Blake pokiwał głową i powiedział:
Nie nie może, a nawet musi być jedną z nas... Ma Znak. Nasz znak Jas.

__________________________________________________________________________________

 I jak? 
Przepraszam, że taki krótki ale to dopiero Prolog ;D
To mój pierwszy taki blog więc proszę o szczere opinie.. 
Jeżeli macie jakieś uwagi piszcie śmiało.